6 maja 2018

Pożoga #2

Gdy w moje ręce trafił pierwszy z trzech tomów "Pożogi" byłem bardzo zadowolony. Oto Jean-David Morvan, scenarzysta znanej i lubianej serii "Armada", postanowił przenieść na karty komiksu krótką powieść z 1943 roku. Co w niej takiego niezwykłego? Napisał ją Rene Barjavela, francuski dziennikarz i publicysta, który okazał się być wizjonerem. Stworzył prostą wizję apokalipsy świata całkowicie uzależnionego od energii elektrycznej, który załamał się po tym gdy na słońcu doszło do rozbłysku. To zdarzenie "rozmagnesowało" Ziemię oraz wszystkie urządzenia elektryczne, jakie się na niej znajdowały. Zważywszy, że pisał swe dzieło w okresie II Wojny Światowej, w momencie gdy obie strony konfliktu borykały się z problemami związanymi z ropą, jego wizja okazała się nad wyraz przerażająca. Dziś w dobie pełnej cyfryzacji i elektroniki jest ona jeszcze mroczniejsza oraz, na nasze nieszczęście, bardzo realistyczna. Oto wizja świata ucywilizowanych ludzi, którzy zostali pozbawieni prądu.

Zacznijmy od tego, co mi w tym komiksie nie pasuje, a raczej czego zabrakło. Chodzi o jakikolwiek wstęp fabularny, czy rys historyczny napisany nawet przez tłumacza komiksu. Sama informacja o tym, że komiks powstał na podstawie powieści Rene Barjavela, to stanowczo za mało. Książka o której mowa, "Ravage", nigdy nie została wydana po polsku. Bardzo późno, bowiem dopiero w 1967 roku pojawił się jej angielski przekład, zatytułowany "Ashes, ashes", a i on jest u nas trudno dostępny. Z tego powodu ktoś kto nie miał do czynienia z oryginałem, lub nie interesuje się historią, do tego bardzo szczegółowo, nie będzie miał pojęcia jak wielki wydźwięk niesie z sobą ten komiks. Dla niego może się wręcz okazać kolejną "kopią" tematu, jadącą na fali książki "Blackout" Marca Elsberga, cieszącej się u nas popularnością. Owszem, książka ma inną fabułę, w "Pożodze" jest dużo mroczniej, ale mimo wszystko należy wspomnieć o fakcie kiedy powstał oryginał i w jakich okolicznościach. Sam wiem o tym tylko i wyłącznie dlatego, że w czasach licealnych, na lekcjach języka francuskiego czytałem fragmenty "Ravage". Bez tej wiedzy nie miałbym pojęcia, jak mocno Morvan wzorował się na literackim pierwowzorze, a mogę rzec, że bardzo mocno. W pewnym sensie przełożył tą krótką powieść na karty komiksu, gdzie Macutay (rysunek) i Walter (kolory) w fenomenalny sposób przenieśli opisy płonącego, futurystycznego Paryża, pogrążonego w mrokach nocy. Dlatego bardzo żałuję, że taki wstęp, choćby krótki, nie pojawił się w komiksie. To w zasadzie jedyny mój zarzut, no może oprócz tego, że Morvan zdecydował się podzielić całość na trzy albumy. Spokojnie mógłby powstać jeden, obszerniejszy, jednak to jest już moje marudzenie. Być może kiedyś doczekam się zbiorczego wydania, zawierającego szkicownik oraz przybliżenie postaci Barjavela i jego książki. Takie cudo przytuliłbym do serduszka wyjątkowo radośnie, ciesząc się jak małe dziecko na widok kosza pełnego łakoci.


Przechodząc do omówienia drugiego tomu "Pożogi", to muszę przyznać, że w moich oczach, całość nadal trzyma wysoki poziom. Po pierwsze sama historia, która zawiera dość mało tekstu, ale jest bardzo mocno opowiadana za pomocą poszczególnych kadrów. Taki zabieg przypadł mi do gustu, bowiem na 48 stronach bohaterowie mówią konkretnie i dosadnie, często potrafiąc zmrozić krew w żyłach czytelnika. Nie mamy tutaj do czynienia z utopijnymi protagonistami, pragnącymi ratować społeczeństwo. Grupa troszczy się o siebie i podejmuje, z punktu widzenia moralnego, zatrważające decyzje. Jednak to właśnie one pozwalają im przeżyć. Wokoło panuje totalny chaos, z którym rządzący oraz służby miejskie kompletnie sobie nie radzą. Paryż to w zasadzie kupa gruzu, po tym jak przelatujące nad nim samoloty i powietrzne pojazdy osobowe, spadły na ziemię. Brak prądu i sieci, spowodował paraliż komunikacyjny, wszystko gnije, zaczynają rozprzestrzeniać się choroby, a jeden pożar potrafi przerodzić się w tytułową pożogę. Oto piekło, które naprawdę może się ziścić i to nie w 2052 roku, czyli w czasie trwania głównej fabuły komiksu. 

Ten koszmar rozgrywający się na ulicach Paryża, świetnie zobrazował Macutay, choć bez kolorystyki Waltera, nie miałby on nawet połowy swej mocy. Już okładka potrafi przyciągnąć oko, ale to co kryje w sobie sam komiks, to w mojej opinii prawdziwa uczta. Kadry przedstawiające pożar miasta nocą są bajeczne. Żywioł pochłaniający wszystko na swej drodze, którego po prostu nie da się zatrzymać. Nawet gdyby nie doszło do zdarzenia, to ciężko byłoby z nim walczyć, a w pozbawionej zasilania metropolii jest to w praktyce wyrok śmierci. Właśnie tą siłę udało się przedstawić na rysunkach Walterowi i Macutay'owi. Do tego dochodzą ładne portrety poszczególnych postaci, ich, niezwykle istotna dla scenariusza, mimika oraz oczy. Tak. Są sceny, gdzie to właśnie spojrzenie postaci, najbardziej wryło mi się w pamięć. Oczywiście nie zabrakło też sceny z przyszłości, co utrwala czytelnika w uczuciu, że cały opis wydarzeń z roku 2052, to w praktyce wspomnienia głównego bohatera. Niemniej tutaj warto przed lekturą drugiego tomu na nowo przeczytać pierwszy album, bo inaczej ten efekt może zostać dla czytelnika mocno spłycony i nieco nieczytelny.


"Pożoga" to jeden z ciekawszych komiksów ostatnich lat, jakie wpadły w moje ręce. Głównie za sprawą tego, że jest to właśnie przełożenie "Ravage". Może w końcu ta krótka książka doczeka się polskiego wydania, choć specjalnie na to nie liczę. Wydanie komiksu, jest natomiast dopieszczone - twarda okładka, duży format, co tylko ułatwia eksponowanie naprawdę cudownych plansz. Szkoda tylko, że nie postarano się, aby dorzucić do tego rys historyczny, o którym pisałem wcześniej. To bardzo istotny element, pozwalający uświadomić nowego czytelnika, jak ogromny potencjał drzemie w tej pracy. 

Komu komiks może się spodobać?
Osobom lubiącym dramaty katastroficzne i klimaty apokaliptyczne. Ludziom znającym prace Rene Barjavela.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Bez chwili wahania.

Czy komiks pozostaje w kolekcji?
Tak, choć ostateczna decyzja co do tego, na którą półkę trafi, zapadnie po lekturze trzeciego, finalnego tomu.

Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy TOP 12 przeczytanych komiksów 2018?
Tak i będzie walczył o miejsce w głównej dziesiątce.