25 kwietnia 2018

Dom - Roberto Innocenti, J. Patrick Lewis

Na ten tytuł trafiłem totalnym przypadkiem, przeglądając półkę z baśniami u mojej matki. Jest tam dużo bardzo starych wydań, która doskonale pamiętam z dzieciństwa. Jednak moje oko przykuł cienki album dużego formatu. Był zatytułowany po prostu "Dom". Rysunek na okładce od razu chwycił mnie a serce, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak ogromny ma on wydźwięk. Wyszedł on spod ręki Roberto Innocenti, włoskiego artysty-samouka, który rysować nauczył się przygotowując plakaty filmowe. Dotąd zilustrował wiele baśni dla dzieci, jak "Pinokio", "Calineczka", czy "Dziadek do orzechów". Wykonał też rysunki do jednej z słynniejszych książek o holocauście "Rose Blanche". Tym razem jednak dotknął tematyki dość unikalnej i niestety bardzo smutnej. Wraz z J. Patrickiem Lewisem, odpowiedzialnym za tekst, przedstawił czytelnikom krótką historię pewnego domu. Domu Tysiąca Opowieści.

Głównym bohaterem, przedstawiającym swoje losy, jest tytułowy Dom. Niby zwykły budynek, który ma na swoim nadprożu datę 1656, ale tak naprawdę to co widział, wystarczyłoby na spisanie nie jednej historii. Dlatego nazwano go Domem Tysiąca Opowieści. Niestety zapomnianych przez ludzi, którzy pędząc w swoim krótkim życiu za doczesnymi dobrami. Autorzy przedstawili 100 lat z życia tytułowego bohatera, opisując tym samym punkty zwrotne dla Europy w XX wieku. Zrobili to w sposób doskonały. Najpierw mamy wstęp gdzie Dom przedstawia się czytelnikowi. Następnie na zmianę krótki fragment tekstu, a na stronie obok datę i w małej ramce rysunek, będący wstępem, do dużego rysunku, na następnych dwóch stronach. Ta forma jest bardzo dobrze pomyślana i wiele razy chwyta za serce. Czytelnik bowiem spędza długie chwile porównując główny rysunek z małym, datą oraz zwięzłym tekstem. Szuka ukrytych w nim znaczeń, sekretów schowanych na rysunku i ciekawostek.


Dla kogoś kto interesuje się historią Europy, ta książka to prawdziwa skarbnica. Ilość nawiązań do kultury, kluczowych wydarzeń, jak obie wojny światowe, dojście do władzy Mussoliniego, czy wyścig technologiczny po 1950, jest przeogromna. Na tle tego wszystkiego widzimy zwykłe życie, wielopokoleniowej rodziny, która odnalazła dom, na początku XX wieku. Osiedliła się tam, zaczęła uprawiać ziemie, zasadziła drzewo, odbudowała Dom Tysiąca Opowieści. Miejsce, które stało się schronieniem dla uciekinierów, było świadkiem radości narodzin i smutku po stracie ukochanych. Jednak i jego los doświadczył srogo.

Gdy młodzi odeszli, a starzy pomarli, nikt nie chciał opiekować się starym Domem, gdzieś na górskiej wsi. Za daleko od miejskich wygód, głośnego życia i miejsca gdzie można robić karierę. Dom Tysiąca Opowieści znów został zapomniany, tak jak historie, które w sobie skrywał. Nikt nie chciał o nich pamiętać. Bo to przeszłość, bo to nic nie warte, bo na co to komu. Trzeba żyć przyszłością i zapomnieć o przeszłości. Oto dewiza współczesnego pokolenia uzależnionego od ekranu. W pewnym sensie bije teraz ode mnie hipokryzją, bowiem ten tekst przecież umieszczam w sieci. Czy zatem zapomniałem tak jak inni o dziedzictwie Domu Tysiąca Opowieści? Przecież też taki znam.


Wydaje mi się, że każdy poznał choć raz właśnie taki Dom. Miejsce, które wychowało pokolenia, było świadkiem radości oraz smutku, ludzkich dramatów i przemijającego czasu. Czy naszego, literackiego bohatera spotkał zatem szczęśliwy finał? W mojej opinii nie. Wedle słów Lewisa również tak się nie stało, co świetnie zobrazował Innocenti. Choć wielu może się z tym stanowiskiem nie zgodzić. Powiedzieć coś zupełnie innego. Dla mnie Dom Tysiąca Opowieści, na zawsze pozostanie w moim sercu. Nie wychowałem się w takim, ale znam jemu podobne miejsca. Warto zatem sięgnąć po ten tytuł, a potem zastanowić się, czy nie byliśmy obojętni wobec własnego Domu.

Komu książka może się spodobać?
Miłośnikom baśni, ludziom wrażliwym i kochającym historię.

Czy kupił bym książkę, gdybym nie zabrał jej z biblioteczki matki?
I tak muszę jej odkupić :P

Czy książka zostaje w mojej kolekcji?
Tak i nigdy jej nie opuści.