28 kwietnia 2017

Unboxing #101: Polska Luxtorpeda

Ten uboxing będzie troszkę inny. Długo się zastanawiałem czy go napisać, jednak w końcu podjąłem decyzję, że trzeba przybliżyć młodemu jedno z najwspanialszych, polskich osiągnięć okresu międzywojennego. "Polska Luxtorpeda" może brzmieć dla współczesnych dzieciaków śmiesznie, ale taki pociąg istniał i był zbudowany na schemacie austriackiego składu spalinowego. Gra od wydawnictwa Egmont, przybliża nam ten super nowoczesny, jak na tamte czasy, pociąg oraz szereg innych ważnych dla Polski osób, wydarzeń i miejsc. Tym razem nie tylko zajrzymy do pudełka aby sprawdzić co kryje, ale również na chwilę rzucimy okiem w przeszłość.


Zawartość pudełka

Zanim jednak spojrzymy w przeszłość, sprawdźmy co kryje w sobie pudełko z grą. Cena sugerowana wynosi 50 zł, co jest dość wysoką ceną patrząc po ilości komponentów. Co prawda sklepy internetowe oferują ją taniej, najczęściej w widełkach 35-40 zł, choć dodawszy do tego koszt wysyłki wiele nie oszczędzimy. Co mamy w środku? Cóż tak naprawdę niedużo:
* 98 kart obiektów
* 14 kart kategorii
* instrukcję.
Całość podzielono na dwie talie - podstawową i zaawansowaną - oraz umieszczono w porządnie zaprojektowanej wyprasce. To się chwali, gdyż nic nam tutaj nie lata luzem. Do tego oprawa wizualna jest naprawdę ładna, a same karty bardzo grube. Z drugiej strony całość można było spokojnie spakować w dwa razy mniejsze pudełko, zachowując jakość i wielkość kart. Cena wtedy zapewne byłaby nieco niższa, a i pudełko poręczniejsze w przechowywaniu czy transporcie. 


Wspaniała Luxtorpeda

Rozważając zakup gry warto w tym konkretnym przypadku wziąć pod lupę tytuł. Mianem Luxtorpeda określano bowiem szybkie pociągi spalinowe, a w praktyce wagony, które kursowały w Polsce w latach 30-stych XX wieku. Zbudowane na podstawie zakupionego od Austriaków wagonu SAx 90 080, okazały się najlepszymi, luksusowymi nabytkami jakie kiedykolwiek posiadała PKP. Nawet dziś wiele rekordów ustanowionych przez Luxtorpedy nie zostało pokonanych, jak choćby czas przejazdu z Krakowa do Zakopanego w 2 godziny i 18 minut.  Niestety ich triumf w naszym kraju nie trwał długo, gdyż we wrześniu 1939 roku podczas niemieckiego bombardowania zniszczono aż 4 z 6 takich wagonów. Pozostałe 2 przejęli Niemcy i służyły im na terenie Generalnej Gubernii praktycznie do 1945 roku, gdy to zdobyli je Rosjanie. Wróciły wtedy do Krakowa zniszczone, z brakami w wyposażeniu i częściach, gdzie czekał je smutny los robienia za magazyny. Ostatecznie zostały pocięte na złom w 1954 roku, co zaowocowało ich bezpowrotną stratą i dziś nie mamy ani jednego oryginalnego egzemplarza, który mógłby spocząć w muzeum.


Co cieszy:
* tematyka historyczna
* bardzo grube karty
* fajna wypraska
* grafiki

Co budzi wątpliwość:
* ogrom powietrza w pudełku
* cena

Koszulki na karty:
Nie muszą być koniecznie, ale warto się w nie zaopatrzyć, jeśli bardzo nam zależy. Wymaganych jest 112 sztuk koszulek typu Griffin (65x100 mm).

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Ze względu na ładunek historyczny chciałbym powiedzieć, że niski, ale ze względu na cenę powiem średni. Sama gra zapowiada się ciekawie, jednak trochę boli aż tak mocne osuszenie portfela na nieco ponad sto kart.