11 lutego 2017

Łauma

Kultura naszych pradziadów, którzy założyli na tych terenach podwaliny pod państwo polskie, jest bardzo bogata. Nie inaczej jest z religią tamtego okresu oraz wierzeniami. Dziś w natłoku technologii i Chrześcijańskiego wychowania, zepchnęliśmy tamte tradycje w niebyt, jedynie część z nich przekształcając na święta pasujące do nowej religii. Jednak kultura słowiańska przetrwała i nadal jest, co prawda skromnie, kultywowana. Przenika też do sztuki, a tą niewątpliwie jest komiks. Łauma to zderzenie właśnie tych dwóch światów - nowoczesnej technologii oraz Bóstw starego świata. Zaś w centrum tego wszystkiego znajduje się mała dziewczynka imieniem Dorotka.

Opowieść zaczyna się w mocnym tonie. Otóż dziewczyna na wstępie informuje nas, że jej tata stał się mordercą. Ofiarą zaś jest wąż, który mieszkał pod kredensem w domu jaki rodzina odziedziczyła po babci Dorotki, mamie jej taty. Babcia była obiektem wielu plotek w okolicznej wsi, gdyż mówiono na nią szpetucha, czyli osoba parająca się medycyną za pomocą ziół i starych receptur. swoisty znachor. Jednak gdy tata Dorotki postanowił, że pozostają w domu w którym się wychował nim wyjechał do warszawy aby tam studiować, a potem pracować dla wielkiej agencji reklamowej jako grafik, dziewczynka nie wiedziała jak ogromne będzie to miało skutki dla całej rodziny.


Komiks fenomenalnie łączy w sobie magie słowiańskich wierzeń, bóstw oraz współczesny obraz człowieka uzależnionego w ogromnym stopniu od technologicznych wygód. No bo czy ktoś z nas, czytających ten tekst umie sobie wyobrazić, życie bez internetu, ciepłej, bieżącej wody czy prysznica albo wanny? Zapewne niewielu, szczególnie pośród pokolenia, które wychowało się w mieście lub w nowoczesnej wsi XXI wieku. Tymczasem z takimi problemami z początku zmagają się główni bohaterowie tej opowieści, choć głowa rodziny robi wszystko aby wprowadzić do domu swej matki jak najwięcej udogodnień.

Technologia jest też widoczna w świecie baśniowych stworów. Jeden z nich, Ajtwar, duch domowy i opiekun ludzkich zagród, posiada nawet odtwarzacz MP3. Bardzo go sobie chwali, choć nie umie do końca pojąć jak "ożywić" magicznego pana co mieszka w tym malutkim pudełku, aby zaczął na nowo śpiewać. Jak się szybko okazuje - chodzi o wymianę baterii. Jednak Ajtwar i jego towarzysz, który nie mówi gdyż dawno zapomniał jak to się czyni oraz nie wie jak się nazywa, to nie jedyne mitologiczne istoty zamieszkujące okoliczny las. Innym z nich jest tytułowa Łauma, zaś czytelnik, tak samo jak Dorotka, poznaje je tragiczną przeszłość i powody dla których stała się potworem. Jak się okazuje nikt tutaj nie jest do końca czysty  - ani ludzie ani mityczni, słowiańscy bogowie. Na ten aspekt zwraca uwagę jedna z postaci, ale to pozostawiam już do odkrycia wam, drodzy czytelnicy.


Jeśli idzie o kreskę to jest bardzo unikalna i łatwo zapada w pamięć. Karol Kalinowski wypracował na tym komiksie i Kościsku swój własny, unikalny styl, dzięki czemu jest łatwo rozpoznawalny na naszym rynku. Jego prace są naprawdę wyśmienite. Genialnie pokazuje w nich wszelkie ludzkie przywary, jak chciwość, zawiść czy strach, ale też opanowanie, mimo że wokoło wszystko się wali. Do tego bardzo umiejętnie oddał ludowe odzwierciedlenie słowiańskich istot mitologicznych czy bóstw, które zamieszkiwały ludzkie osiedla oraz lasy czy bagna. Miłym dodatkiem jest malutka galeria na końcu albumu przedstawiająca zarówno główne postacie tej opowieści jak i nowe stworzenia z słowiańskich wierzeń.

Łauma to bardzo pouczająca, współczesna baśń. Ma odrobinę humoru, ale też i kilka kropel grozy czy dramatu. Jednak nade wszystko mówi o bardzo istotnych rzeczach, których współczesny człowiek już nie pamięta w pogoni za karierą, zyskiem oraz technologicznymi wygodami. Zapomnieliśmy czym jest oddanie, życie w zgodzie z naturą oraz dotrzymywanie obietnic. Zapomnieliśmy co to pokora i miłość, zaś wszystko to przypomina nam mała dziewczynka, która nie bała się stawić czoła mrocznym bóstwom z pradawnych, słowiańskich legend.