29 listopada 2016

Thorgal #32: Bitwa o Asgard

Bitwa o Asgard to już trzydziesty drugi zeszyt poświęcony przygodom dzielnego Dziecka z Gwiazd, które wychowało się pośród Wikingów Północy. Choć w zasadzie teraz seria opowiada więcej o losach syna Thorgala, Jolana, który to służy Manthorowi, półczłowiekowi, pół bogowi będącego władcą Międzyświata. Wątek z tytułowym bohaterem serii został natomiast zepchnięty na drugi plan i robi niejako za tło obecnej opowieści. Niestety okazuje się, że tło wypada o wiele ciekawiej oraz dynamicznej od głównego nurtu fabuły, choć i tam nie brak wtórności oraz potknięć.

Jolan po zdobyciu tarczy Thora, co zapewniło mu zwycięstwo w walce o niezwykłe przeznaczenie, wyrusza na czele Żyjącej Armii do Asgardu. Jego celem jest jabłko wiecznej młodości rosnące w ogrodzie bogini Iduny, które ma zapewnić na nowo wieczne życie wypędzonej do Międzyświata bogini Vilii, matce Manthora. Niestety sprawy błyskawicznie się komplikują gdy na drodze Jolana staje kłamliwy oraz chytry bóg Loki, co doprowadza do zbrojnego konfliktu pomiędzy synem Dziecka z Gwiazd, a okrutnym bogiem z Asgardu. W tym samym czasie Thorgal samotnie ściga Czerwonych Magów, którzy uprowadzili Aniela, nadal nie zdając sobie sprawy, że w ciele jego syna ma się odrodzić potężny czarnoksiężnik Kahaniel de Valnor. Podróż doprowadza dzielnego wikinga do słowiańskich szlaków kupieckich, gdzie popada on w kolejne tarapaty jak i zyskuje podczas nich nieoczekiwanego sprzymierzeńca imieniem Pietrow.


Oczywiście jest to tylko ułomek tego co przeczytamy w Bitwie o Asgard niemniej jednak warto zaznaczyć, że tytułowa bitwa do długich nie należy. Co gorsza nie jest też nawet jakoś szalenie ciekawa – ot taka potyczka na łące. To samo tyczy się postaci jakie wzięły w niej udział. Każdy po prostu niejako na odwal odegrał swoje kwestie i zniknął z pola widzenia czytelnika. Jedynie postać Lokiego jest wyrazista, zarówno tematycznie jak i wizualnie. Naprawdę podobała mi się przedstawiona przez Sente wizja tego nad wyraz złośliwego i okrutnego boga. Dodatkowo podczas całej przygody w Asgardzie tylko i wyłącznie Loki przykuwa jakąkolwiek uwagę swymi dialogami. Są one ciekawe, idealnie oddają jego złośliwy charakter oraz wyróżniają się na tle innych kwestii.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku wątku poświęconego szukaniu Aniela. Tutaj dostaliśmy z powrotem szlachetnego i praworządnego Thorgala, tylko w wersji nieco już zmęczonej oraz nadwątlonej pazurem czasu. Mimo że nasz dzielny wiking dalej trzyma się swoich utartych schematów bycia ostoją prawości oraz rozwagi, to jakoś odebrałem jego nową tułaczkę dość wtórnie. Podobnych akcji w całej serii było już zbyt dużo, zatem kolejna wyprawa ratunkowa, nie ważne jak ciekawa u podstaw, zwyczajnie potrafi z lekka przegrywać nudą.


Widać wyraźnie, że Rosiński bardzo mocno wywiera nacisk na Yvsa Sente, który odpowiada od kilku albumów za scenariusz. Niestety ten nacisk nie skutkuje pozytywnie. Przygody Jolana są coraz mniej ciekawe, zaś samego Thorgala jest bardzo mało, a wątek poboczny z Kahanielem de Valnor, jest nieporównywalnie ciekawszy, choć pokręcony, od głównej osi fabularnej obecnej serii. Być może gdyby współtwórca przygód sławnego na całym świecie Dziecka z Gwiazd, dał Sente więcej swobody, to seria byłaby ciekawsza. Scenarzysta udowodnił to idealnie w pierwszych tomach spin-offu poświęconych postaci Kriss de Valnor, które poziomem dorównują starym zeszytom Thorgala. Wiemy natomiast, że to dopiero początek wielkiej przygody związanej z Czerwonymi Magami, a całość ma szanse jeszcze rozwinąć skrzydła. Pytanie tylko czy się to uda.

Ocena 5/10